A ja właśnie wróciłem. W tym roku udało mi się namówić żonę, na zmianę tradycyjnego letniego kierunku wypoczynku jaki zawsze wybieraliśmy. Więc nie pojechaliśmy nad morze, ale w góry, konkretnie do Zakopanego. I naprawdę lepiej się czuję, jak po 10-dniowym smażeniu na plaży... choćby dzięki dużo lepszemu uważam powietrzu... Wiem, nad morzem jod... ale w te upały po 40 stopni? Udaru można by sie tylko nabawić. Dodatkowo ogarniał mnie śmiech, jak widziałem te parawany, jeden na drugim na plaży. A my spokój, trochę po górach, trochę opalania, trochę zasmakowaliśmy wydzielonego odcinka lasu i poszaleliśmy (oczywiście pod opieką instruktora) na Quadach. Zresztą pomysł takiego aktywnego wypoczynku jaki oferuje
Szkoła Quadów jest moim zdaniem rewelacyjny,a i żonie przypadł do gustu, pomimo początkowych moich wielkich obaw...