Sprawa praktycznie stara jak świat. W większości przypadków coś nam w naszym idealnym ciele nie odpowiada. Tu za mało, tam za dużo. No cóż po prostu takie jesteśmy. Post niniejszy piszę w oparciu o doświadczenia jakie miała w tym temacie moja siostra. Zawsze szczupluteńka. Nie ukrywam, że był czas, że jej zazdrościłam figury, choć patrząc z medycznego punktu widzenia, zgodnie z wszystkimi tabelami i normami, moja waga i sylwetka są jak najbardziej w normie. W moim przypadku, mogę chyba stwierdzić, że z mojego urojenia wyrosłam. Innym aspektem sprawy, są dziewczyny (kobiety), które uważają się za osoby grube tylko w swojej psychice, odchudzają się mimo normalnej wagi, nawet wtedy, gdy zagraża ona zdrowiu i życiu. W większości takich przypadków, odbywa się to ”domowymi” sposobami, bez kontroli lekarza, prowadząc do wycieńczenia organizmu, a bywa czasami i śmierci. W takich przepadkach niestety smutna prawda jest taka, że w takim przypadku od porady dietetyka bardziej konieczna jest porada minimum psychologiczna o ile nie psychiatryczna. Jednak w pewien sposób prawdziwą ”zmorą” i to nie wymyśloną, o ile kobieta takiego stanu nie akceptuję jest ”sadełko” pozostałe po ciąży. W takiej sytuacji znalazła się moja siostra. Oj, nie będę ukrywała, że w ciąży przybrało jej się i to dosyć sporo. I w najmniejszym stopniu jej to nie odpowiadało. Choć otwarcie przyznam, że mam jedną koleżankę, która była nawet za szczupła jak na moje oko, w ciąży przytyła i nabrała iście rubensowskich kształtów i w chwili obecnej jest z tego bardzo zadowolona. Nie mniej wracając do siostry. Na siłę chciała się odchodzić, zaczęła nie ukrywam nie od tego co powinna, czyli wizyty u odpowiedniego specjalisty, tylko zaczęła szukać po internecie diet cudów, co to praktycznie same pomogą, próbowała i jakiejś tam 1000 kalorii i tym podobnych. Wojna zrobiła się (bo wsiadłyśmy na nią i ja, i mama jak również jej teściowa) w chwili gdy się o tym dowiedziałyśmy. Jak można być tak nieodpowiedzialną i stosować taką dietę przy karmieniu dziecka. Jest to moja siostra, ale określę to dobitnie. Skrajny egoizm i głupota. Po tej przeprawie siostra poszła w końcu do dietetyka i zaczęła robić to co chciała z głową. Zresztą nie bowiem odpadło jej karmienie piersią bo straciła pokarm. Osobiście jestem skłonna przypuszczać, że sama temu winna. Jednak w chwili gdy przestała karmić dziecko, pojechała do lekarza dietetyka i spytała się o możliwość wspomagania odchudzania poprzez jakiś tam sposób z diety tybetańskiej, czy czegoś podobnego, w każdym razie mnie to nigdy nie interesowało, natomiast ona zawsze miała jakieś ”ukierunkowania” w kierunku Dalekiego Wschodu, szczególnie pod względem kuchni orientalnej. Wyjątek stanowiła ciąża, gdzie raptownie zasmakowały jej potrawy typowo polskie np porządny schabowy, czy też golonka i to im bardziej tłusta tym lepsza. Nie mniej pozwolę podać sobie link do tej strony, bo dzwoniłam do siostry aby się tego dowiedzieć. Chodzi konkretnie o
www.odchudzanieziolatybetenskie.pl Coś z tej strony wybrała, skonsultowała to z lekarzem i faktycznie efekty przyniosło znakomite. Od razy zaznaczam, że nie było to 10 kg miesięcznie, bo taki spadek masy ciała ma mało wspólnego ze zdrowiem, jednak mniejszymi kroczkami, w stałym można powiedzieć tempie )wiadomo, że na początku więcej, później mniej) i w 6 miesięcy dotarła do optymalnej dla siebie wagi. W chwili obecnej minęło od tego czasu następne pół roku i nie było efektu jo-jo. Dlatego podkreślam, nie róbcie nic na sił, zawsze pod kontrolą lekarza, to się naprawdę opłaca licząc jakie spustoszenie może wywołać samodzielne odchudzanie.